W tym miejscu powinnam umieścić artykuł o moich zdolnościach technicznych czyli prawidłowej obsłudze komputera (tudzież laptopa). Jednak zdecydowałam się tylko na mała wzmiankę, wyjaśniającą dlaczego zdjęcia moich tildowych lalek znalazły się powtórnie na blogu. Miałam zamiar założyć nowego bloga a w starym trochę posprzątać, powymiatać, odgracić. Słowo się rzekło więc do roboty się zabrałam i tak mi to świetnie i szybciutko szło że ani się obejrzałam a połówka moich zdjęć z Picassy znikła :( Moje smutki i żale są teraz jak przysłowiowa "musztarda po obiedzie" ale niech chociaż moje lale odnajdą swoje dawne miejsce na blogu, skoro z domu wszystkie pouciekały (rozdałam milusińskim w rodzince)...
Tildy rozkładają na łopatki...:-) Co do komputerowych zdolności to bardzo Cięrozumiem, też po moich akcjach nagle coś ginie bezpowrotnie..... Już się przyzwyczaiłam:-) Bardzo dziękuję za komentarz, pomógł na mój nastrój. A do Penelopy już zajżałam- miłe miejsce i rzeczywiście autorka ma podobny problem....Pozdrawiam Karolina
Ale piękna kolekcja :)) A co do komputera, to dawno bym zmysły postradała, gdyby nie mozliwość alarmowych telefonów do moich "starszaków" Już nie raz wyratowały mnie z opresji, nawigując telefonicznie, gdzie mam kliknąć, żeby uratować "rozlane mleko" ;) Pozdrawiam serdecznie
Piękne te Twoje lale Moja Droga, faktycznie dzieciątko już widziałam :-) A Martin - rewelacja. Niewielu jest tildowych facetów na blogach. Pozdrawiam Cię serdecznie koronka
Ahh no to wszystko jasne :) Będę zatem czekała na efekty, a i dobrze że dążysz do celu ja się też nie poddaje, jak nie wychodzi - trzeba spróbować raz jeszcze do skutku :) Buziaki
Hallo Savannah! Ich finde es immer schade, daß ich Deine Texte nicht verstehen kann. Von einer amerikanischen Leserin bin ich heute auf den Google Translator hingewiesen worden, den man auf seinem Blog installieren kann. Dies habe ich sogleich gemacht. Vielleicht hast Du ja auch Lust, ihn bei Dir zu installieren? Ich würde mich jedenfalls freuen! Hier findest Du ihn: http://translate.google.de/translate_tools Liebe Grüße von Iris
To przykre, że tak ci się stało ze zdjęciami... Ale wszystkie twoje Tildy, które udało ci się pokazać, są niesamowite, cudne i strasznie mi się podobają! :)))
jakie "superaśne" te lale!!! :-)A ja dodatkowo podziwiam to czym nakryłaś fotel. Właśnie "zachorowałam" na taki obrus, na duuuży stół. No i szata bloga bardzo przypadła mi do gustu
Witam, wpadłam tu w poszukiwaniu tildowej litwratury, ale chyba się mnie nie pozbędziesz;-0 Pozdrawawiam i miłego tworzenia, a jak byś mogła pomóc w namierzeniu fajnej książki będę wdzięczna. Szukam prezentu dla mojej tildowej przyjaciółki. Pozdrawiam :-))))))
Zwariowana na punkcie staroci i Shabby chic, być może dlatego że dzieciństwo spędziłam w starym, drewnianym domku na wsi, gdzie wszystko było Shabby.
Jestem mamą spokojnej córki i hyperaktywnego (ADHS) syna, który potrafi doprowadzić mnie do rozpaczy...
Czy jestem szczęśliwa? Niewiem, może czasami, a najbardziej wtedy, kiedy mam święty spokój i mogę się zająć tym co lubię; szyciem, decupażem, fotografią i dobrą książką...
Podziwiam Wasze strony blogowe, podziwiam talenty wielu z Was, wiedząc że jeszcze dużo mi brakuje, ale przecież nikt nie jest idealny i ćwiczenie czyni mistrza...
jakie one wszystkie są cudne :), zdolna z Ciebie jest dziewczyna :).
OdpowiedzUsuńTildy rozkładają na łopatki...:-) Co do komputerowych zdolności to bardzo Cięrozumiem, też po moich akcjach nagle coś ginie bezpowrotnie..... Już się przyzwyczaiłam:-) Bardzo dziękuję za komentarz, pomógł na mój nastrój. A do Penelopy już zajżałam- miłe miejsce i rzeczywiście autorka ma podobny problem....Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKarolina
Ale piękna kolekcja :))
OdpowiedzUsuńA co do komputera, to dawno bym zmysły postradała, gdyby nie mozliwość alarmowych telefonów do moich "starszaków" Już nie raz wyratowały mnie z opresji, nawigując telefonicznie, gdzie mam kliknąć, żeby uratować "rozlane mleko" ;)
Pozdrawiam serdecznie
Oj, przykro mi, ale dobrze, że zachowały się jeszcze jakieś zdjęcia.To złośliwość rzeczy martwych :(. Dobrej nocy.
OdpowiedzUsuńNo to przykra sprawa z tymi zdjęciami!!
OdpowiedzUsuńA te które wstawiłas są super!
Pozdrawiam
Piękne te Twoje lale Moja Droga, faktycznie dzieciątko już widziałam :-) A Martin - rewelacja. Niewielu jest tildowych facetów na blogach.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie
koronka
Wszystkie są cudne :) A gdzie ty się blogowo przenosisz?
OdpowiedzUsuńAhh no to wszystko jasne :) Będę zatem czekała na efekty, a i dobrze że dążysz do celu ja się też nie poddaje, jak nie wychodzi - trzeba spróbować raz jeszcze do skutku :)
OdpowiedzUsuńBuziaki
Hallo Savannah!
OdpowiedzUsuńIch finde es immer schade, daß ich Deine Texte nicht verstehen kann. Von einer amerikanischen Leserin bin ich heute auf den Google Translator hingewiesen worden, den man auf seinem Blog installieren kann. Dies habe ich sogleich gemacht. Vielleicht hast Du ja auch Lust, ihn bei Dir zu installieren? Ich würde mich jedenfalls freuen!
Hier findest Du ihn:
http://translate.google.de/translate_tools
Liebe Grüße von Iris
To przykre, że tak ci się stało ze zdjęciami... Ale wszystkie twoje Tildy, które udało ci się pokazać, są niesamowite, cudne i strasznie mi się podobają! :)))
OdpowiedzUsuńjakie "superaśne" te lale!!! :-)A ja dodatkowo podziwiam to czym nakryłaś fotel. Właśnie "zachorowałam" na taki obrus, na duuuży stół. No i szata bloga bardzo przypadła mi do gustu
OdpowiedzUsuńAle piekne te Tildowe lale :) Cudne :)
OdpowiedzUsuńWitam, wpadłam tu w poszukiwaniu tildowej litwratury, ale chyba się mnie nie pozbędziesz;-0
OdpowiedzUsuńPozdrawawiam i miłego tworzenia,
a jak byś mogła pomóc w namierzeniu fajnej książki
będę wdzięczna.
Szukam prezentu dla mojej tildowej przyjaciółki.
Pozdrawiam :-))))))