Zainspirowana Requiem Mozarta, zasłyszanym podczas uroczystości pogrzebowych w Krakowie, postanowiłam wreszcie wykorzystać serwetkę z portretem kompozytora... Efekt przedstawiam tutaj.
Requiem Mozarta pochodzi z roku 1791 i jest ostatnią kompozycja Mozarta. Jednak pochodzi tylko w 2/3 spod jego piora, muzyk zmarł w trakcie komponowania a Requiem dokończyli Joseph Eybler i Franz Xaver Suessmayr...
Zwariowana na punkcie staroci i Shabby chic, być może dlatego że dzieciństwo spędziłam w starym, drewnianym domku na wsi, gdzie wszystko było Shabby.
Jestem mamą spokojnej córki i hyperaktywnego (ADHS) syna, który potrafi doprowadzić mnie do rozpaczy...
Czy jestem szczęśliwa? Niewiem, może czasami, a najbardziej wtedy, kiedy mam święty spokój i mogę się zająć tym co lubię; szyciem, decupażem, fotografią i dobrą książką...
Podziwiam Wasze strony blogowe, podziwiam talenty wielu z Was, wiedząc że jeszcze dużo mi brakuje, ale przecież nikt nie jest idealny i ćwiczenie czyni mistrza...
śliczna kompozycja...Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńpiękna kompozycja :)
OdpowiedzUsuńMozarta uwielbia mój mąż , ja trochę mniej.
Całusy :**
Uroczy chustecznik. Aranżacja zdjęć również bardzo ładna.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Piękna praca!!!A Mozart lubię chociaż nie zawszę, muszę mieć odpowiedni klimat na jego muzykę!!1Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńfajny, sliczne robisz aranzacje
OdpowiedzUsuńTeraz serwetnik będzie upamiętniał ten dzień, masz śliczne skrzypeczki, poza tym prezentacja na zdjęciu bardzo ciekawa :). Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBardzo elegancka! Melodia Mozarta przez ostatni tydzień rzeczywiście mocno utkwiła w mojej świadomości..
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cię serdecznie :)
Przepiękna praca, pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuń