piątek, 28 maja 2010
Szkółka szydełkowania...
Czyli jak w "zaawanowanym, dorosłym wieku" zabrałam się za naukę szydełkowania.
Zawsze miałam ciągotki do takich robótek, ale widocznie moje możliwości intelektualne są zbyt skromne i nawet przy pomocy różnych zeszytów czy książek z "instrukcją obsługi" szydełka, efekty były no powiedzmy - bardzo, bardzo skromne.
Oczywiście bez zadawalających rezultatów z czasem zakrada się frustracja i człowiek (mojego rodzaju) rzuca robótkę w kąt. Tak było wiele razy.
Aż wreszcie odwiedziła nas siostrzenica męża (wstyd powiedzieć) i przystąpiła do dzieła ucząc "starą ciotkę" szydełkowania...
Efekty moich zmagań z włóczką prezentuje Wam tutaj, oczywiście "dumna jak paw" ;)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
cudeńka ci wyszły!!!!Nie poddawaj się i poczynaj dalej z szydełkiem w ręku!!!:)
OdpowiedzUsuńJestem pełna podziwu dla Ciebie, jak na początek poradziłaś sobie świetnie :) Brawo !
OdpowiedzUsuńWidzę, że od razu poszłaś na głęboką wodę robiąc kolorowe prace :).
OdpowiedzUsuńJa nie mam zielonego pojęcia o szydełkowaniu :(.
No no...pięknie:)
OdpowiedzUsuńJeszcze tylko kilak kwadratów i masz powłoczkę na poduszkę, potem chodniczek lub narzutę:))))))))
Pozdrawiam gorąco, akacjowo:)
U mnie już kwitną.
K.