sobota, 9 stycznia 2016

Chyba mi sie spodobalo...

Mysle tutaj o szyciu, no powiedzmy o podejsciu do szycia, bo to tylko proste rzeczy dla dzieciakow. Na takie szycie dla doroslych to chyba nie mialabym odwagi.  Moze ewentualnie jakas workowata spodnice czy sukienke"kaftan" bym uszyla...
 Na zdjeciu moja druga fartuszkowa sukienka.
 Serduszka sa tutaj glowna ozdoba, raczej skromnego, pasiastego materialu typu cienki jeans. To duze serce pikowalam po kraciastym wzorze - recznie. Elementy z kolorowych sciegow  wyszywalam rowniez recznie.
 Wykorzystalam wystrzepiony bok jako element dekoracyjny. Szew niespecjalnie prosty, to moj slaby punkt, nie potrafie szyc prosciutko, jak niektore z Was. Nawet linie proste przy rysowaniu recznym tez sprawiaja mi klopot. Jakos ciezko mi wyjsc na "prosta" ;)
Serduszka i kraciasta falbanka, to jedyne ozdoby tej sukienki.

Sukienkowy duet
 Skromny, jednolity tyl sukieneczki
 A tutaj poprzednie dzielo razem z ta nowa sukienka.
Obydwie uszylam, jak juz wspominalam na prezent urodzinowy, dla mojej dwuletniej bratanicy.
Jeszcze jakas tekstylna zabawke musze do tego wyprodukowac (lale lub misia) i prezent jest w komplecie...
Pozdrawiam i do nastepnego razu:)


niedziela, 3 stycznia 2016

Nowy rok dobrze sie zaczal...

Oby to byl dobry znak i oby tak dalej :)
Naogladalam sie prze te wszystkie wolne dni roznosci w necie, w tym rowniez ubranek dla mniejszych dzieci, ktore latwo mozna uszyc, no i dostalam "apetytu"...
Znalazlam wykroj w necie, materialki leza u mnie masowo odlogiem - wiec trzeba zadbac o zmniejszenie zapasow, zeby zrobic miejsce na nowe:)
 Prezentuje moja pierwsza sukienusie dla dwuletniej coreczki mojego brata. Koncem stycznia bedzie miala dwa latka, wiec chcialabym uszyc jeszcze jedna, w innym kolorze i z innymi detalami i dolozyc je do prezentu urodzinowego.
Mala chodzi do przedszkola, wiec taka sukieneczka z pewnoscia sie przyda.
 Staralam sie jak moglam. W necie pani powiedziala ze to praca na dwie godziny, ja potrzebowalam troche ponad trzy - ale w koncu to premiera, wiec chyba tak zle nie jest.


 Nie umiem pracowac z nozka do dziurek na guziki, wiec pomagam sobie malym, scislym sciegiem zygzakowym.
 Obrzucilam wszystkie szwy zyzgzakiem, zeby wygladalo schludnie.

No i tutaj jeszcze raz efekt koncowy.
Jak wiecie nie naleze do najmlodszych, Piecdziesiatka niedawno minela, a jednak nie daje za wygrana i ciagle sie ucze, jak sie to mowi; " Lepiej pozno niz wcale".
Bylabym szczesliwa gdyby w tym roku wystarczylo mi zapalu, ochoty i czasu zeby uszyc kilka prostych ciuszkow dla dzieci, . Mam przeciez tez 7 miesiecznego wnuczka, a i z meza strony sa tez maluchy do "obszycia".
Poza tym planuje uszycie, dwoch, trzech zupelnie zwyklych spodniczek - dla mnie. No bo naleze do puszystych, wiec ciezko dostac cos, co sie podoba. Albo male, ale material nijaki, albo ceny nieziemskie...
Mam wiec cicha nadzieje ze bede mogla przedstawic Wam tutaj moje szyciowe poczatki. Wiec pozdrawiam jeszcze ciagle noworocznie, zycze wszystkim powodzenia i do zobaczenia :)

czwartek, 31 grudnia 2015

Nowy Rok biezy...

Wszystkiego najlepszego w nadchodzacym Nowym Roku, zyczy Sabina :)

sobota, 12 grudnia 2015

U Was już świątecznie, u mnie niestety - jeszcze nie

 U mnie królują zimowe misie, chociaż śniegu ani za grosz i jakoś się nie zapowiada w nadchodzących dniach.
 Dla trójki rodzeństwa, do wyboru, do koloru. Tu niebieski
 w czerwieni
 i zieleni. ....Ten to chyba wyszedł bardziej jak owieczka albo baranek niż jak misiek ;)
No i cała trójka czekająca na wyprowadzkę.
Pozdrawiam i cieszę się kiedy mogę na Waszych blogach oglądać zimowo - świąteczne dekoracje.
Do usłyszenia - napisania...


piątek, 27 listopada 2015

Po przerwie...

Ostatnio miałam mało czasu na robótki, czy nawet po prostu dla mnie. Trzeba się było zająć malowaniem mieszkania. Ale i tak ze względu na brak czasu, wszystkiego nie daliśmy rady. Pokój dzienny i sypialnia poczekają do wiosny.
Wrzucam więc tylko kilka fotek z odnowionego ( i jeszcze ciągle nie do końca urządzonego) przedpokoju.
Tym razem po zieleni wybór padł na błękit, żeby zachować ciągłość w całym mieszkaniu...
 Komoda zostanie też przemalowana w kolorze kremowym, być może zdążę przed świętami.
 Lustro też aż się o kremowy kolor prosi...A temu wazonowi, nie mogłam się oprzeć będąc ostatni raz w Polsce
 No i nareszcie mogłam powiesić moją "haftowaną półeczkę" w jej miejscu przeznaczenia, do tej pory wisiała sobie w kuchni.

A tutaj moja mała, superstara i tylko pomalowana na biało półeczka. To już prawdziwy "okaz muzealny", ma prawie 40 lat.

Mam nadzieję że Wam się spodobało. Mnie przede wszystkim cieszy, że jest znowu czysto i porządnie i kilka lat spokoju. A i dużo rzeczy się pozbyłam, czyli odgruzowałam porządnie i zaraz człowiek lepiej się czuje, szczególnie w czasie przedświątecznym, pozdrawiam i do usłyszenia...:)

piątek, 2 października 2015

Tematy coraz bardziej zimowe...

Skoro były już prezentowane ciepłe wełniane kapcioszki, to i na rękawiczki czas przyszedł.
Nie  jestem pewna czy "coś takiego" bez palców nazywa się rękawiczką? Ale to moje premierowe, więc dla mnie niech to zostaną rękawiczki ;)
 W komplecie z bucikami prezentują się tak !
Nowego ściegu tzn. tego ściągacza, który widzicie w błękicie przy rękawiczkach, nauczyłam się z "you tube". Oj, to bardzo wygodny i pomocny wynalazek, ja jestem w siódmym niebie, kiedy potrafię się tam czegoś nauczyć.
Dziś tylko tyle, pozdrawiam i do napisania ;)

niedziela, 27 września 2015

Jesienna kuchnia i ciepłe buciki...

Jesień nadeszła, nareszcie - bo bardzo lubię tę porę roku, to chyba jednak moja ulubiona. Mimo tego że rano jeszcze ciemno na dworze i że trzeba się inaczej ubierać i nie zapominać o parasolce, ja stawiam na jesień.
Wraz z porą roku zmienia się też domowy jadłospis. Zupy, sosiki i słodkości zaczynają coraz częściej pojawiać się na stole. Za namową męża skusiłam się na tzw. buchty z powidłami śliwkowymi...
 Tutaj sobie jeszcze w formie rosły.
A te już po upieczeniu, do tego serwowałam sos waniliowy i gorące maliny.

Przed zimą trzeba zadbać o ciepłe nóżki, szczególnie tych najmłodszych. Ja postanowiłam zrobić mojemu wnusiowi pierwsze, wełniane "botki".




Jak zawsze wyprodukowane przy pomocy "you tube", metodą prób i błędów. Ja jestem zadowolona, córce też się podobają, a mały (na szczęście:) ma jeszcze niewiele w tej dziedzinie do powiedzenia:)
Coś mi się wydaje że ta zima będzie stała pod znakiem szydełka i wełny....Pozdrawiam i do usłyszenia.

niedziela, 20 września 2015

Była sobie czapka i jesienne kasztany


Już dosyć długo temu, kuzynka poprosiła mnie o ozdobienie jej szarej i niepozornej czapki, jakimś kolorowym akcentem...
 Zdecydowałam się na muchomorki, a wypadło to tak...



 Dla wnusia kolejne wełniane paputki, robione metodą prób i błędów - a niby to takie łatwe, to szydełkowanie!


 No i jak już chyba co roku, o tej jesiennej porze kwitnące kasztany. Co jest chyba dostatecznym dowodem na ocieplenie klimatu. Mieszkam w tym mieszkaniu prawie 30 lat i jakoś tego do niedawna nie widziałam. a zmiany zaczęły się jakieś 7-8 lat temu i tak już jest teraz co roku.
Pozdrawiam i do usłyszenia.

sobota, 12 września 2015

"Czy mnie jeszcze pamiętasz...?"

Cześć ;)
Upłynęło trochę wody w rzece od ostatniego, mojego posta. No cóż, czas nie stoi w miejscu, sytuacje życiowe się zmieniają, układy rodzinne też. Wnuczuś się pojawił " na horyzoncie" :) a i mnie latek przybywa, wolnego czasu ubywa, więc jest jak jest.
A że jak już kiedyś wspominałam, nie robię niczego bez potrzeby, więc trwało to chwilę zanim dostałam nowe zamówienie.
W sumie nic nowego, wszystko już było, mimo to korzystam z okazji i prezentuję lalkę "śpioszkę" dla maleńkiej Emili...

Pierwsza lala w czepku, do tej pory były tylko te w "Szlafmycy"


Napis na poduszce wyhaftowałam przy pomocy maszyny do szycia. Nie mam maszyny haftującej, więc poratowałam się zygzakiem.


 Podeszwy są z materiału, a kapećki szydełkowej roboty.
Jak zwykle najdumniejsza jestem z kapcioszków. Bo to dla mnie, szydełkowego "antytalentu" rzecz wyjątkowa:)

Po woli "jesień się zaczyna", poznać to można po tym, że częściej bywacie na blogach i zamieszczacie więcej postów, co mnie niezmiernie cieszy.
A więc do zobaczenia, a raczej do poczytania :) Pozdrawiam:)