Pierwsze zdjęcie, komódka przed przemalowaniem i przeróbką na jeszcze starszą niż ją kupiłam :)
Komoda , żadna rewelacja, ale miała trzy atuty, które zdecydowały o tym że akurat ją wybrałam.
Po pierwsze: jest z drzewa a nie z płyty.
Po drugie: pasuje do mojego projektu, swoim staromodnym kształtem
Po trzecie: kosztowała parę groszy, a ja nie miałam zamiaru wydawać "dużej kasy" ponieważ to mój projekt próbny i gdybym robotę naprawdę spaprała, to nie byłoby mi żal rozstać się z nią.
Komodę wyszlifowałam ręcznie, bo szlifierka jakoś nie mogła sobie poradzić ( robota była paskudna, a ja wyglądałam jak indianin).
Pomalowałam farbą akrylową w kolorze pastelowej orchidei, jako podkład wybrałam ciemny brąz, który przetarłam tu i tam świecą woskową, później, na zakończenie przejechałam drobnym papierem ściernym w miejscach gdzie była świeca i na koniec wywoskowałam dla zabezpieczenia farby i ładnego, jedwabistego połysku. Osobiście wolę wosk niż lakier bezbarwny (nawet ten akrylowy), bo roboty mniej i wydaje mi się że komoda wygląda bardziej naturalnie niż oblepiona lakierem...
Acha, gałki do szuflad oblepiłam techniką decoupage, serwetkami z motywem pisma.
Niestety nie mam żadnego pomieszczenia na takie roboty i muszę się zadowolić korytarzem i liczyć na cierpliwość sąsiadów, a więc nawet tam gdzie mogłam używać szlifierki, nie chciałam tego robić, żeby ludzie w kamienicy się nie skarżyli.
Choć napracowałam się naprawdę porządnie, to jednak za jakiś czas biorę się ponownie za inne meble, bo ta robota sprawia mi wielką przyjemność ( widocznie jestem ta od grubych robót ;) Jako następny do przeróbki trafi nasz stary stół kuchenny, potem ława z kuchni a na koniec duża komoda z przedpokoju.
Przerabianie, malowanie mebli itd. przypadło mi do gustu. I gdybym miała choć jakiś maleńki warsztacik, w którym mogłabym pracować używając wszelkich ku temu przeznaczonych narzędzi i maszyn, nie martwiąc się o spokój swoich sąsiadów, to z pewnością chwyciła bym się za to tak na poważnie...
Jak narazie, jest jak jest, ale pomysł już skradł mi mój spokój i zaczynam się coraz częściej zastanawiać, co z tym fantem zrobić ?
Pozdrawiam i miłego, spokojnego weekendu Wam życzę :)
Wyszła pięknie :)
OdpowiedzUsuńA była taka nijaka.
Teraz jest świetna.
uzywasz zwykłego bezbarwnego wosku?...bo mnie lakier denerwuje ze względu na pożółcanie farby:(((...wcale ci sie nie dziwię ,że połknęłaś bakcyla....bo jakby ci się jednak nie podobała...to ja jestem bardzo chętna:))))))
OdpowiedzUsuńAleż się napracowałaś... ale warto było....komoda wyszła bardzo fajnie a te gałeczki miodzio!!!!:)i wierze że reszta przeróbek wyjdzie jeszcze lepiej!Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńAd Qra Domowa :) Tak, używam zwykłego, bezbarwnego wosku, ale mam zamiar kupić ciemny, tzw. postarzający. Jeszcze nigdy go nie używałam i chciałabym spróbować co z tego wyniknie. Na amerykańskich stronach blogowych, nikt nie używa lakieru, każdy woskuje i efekty są oszałamiające, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDZIEKUJĘ ...BĘDĘ MUSIAŁA WYPRÓBOWAĆ:)))
UsuńWspaniała metamorfoza! :))
OdpowiedzUsuńPodobają mi się przecierki , bardzo delikatne .
OdpowiedzUsuńFantastyczna sprawa , samodzielne odnawianie mebli , gdyby widział to poprzedni właściciel pewnie bardzo by żałował pochopnej decyzji pozbycia się komódki .
Współczuje z powodu bolących rąk , ze szlifierką byłoby łatwiej , szkoda ,że nie masz chociaż małej piwniczki , aby ją przerobić na pracownię.
Pozdrawiam Yrsa
jak wspaniała zmiana!:)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie zdarzyl sie dobrze ulozyc moj poprzedni komentarz a juz widze nowy post..alez z Ciebie pracus..komoda wyszla rewelacyjnie i teraz naprawde szkoda sie z nia rozstac i Ci wierze..a mimo wszystko to jednak zostaniesz konserwatorem mebli, ta praca wychodzi Ci swietnie i mysle ze jak stalas w kolejce po talenty do Pana Boga to on Ci wlasnie dal stare meble do renowacji a nie igle i nitke .Wiec teraz wykorzystaj ten dar i do dziela..rob, nabieraj doswiadczenia, a moze i rob uslugi dla ludzi i nie bedziesz "bezrobotna".Pozdrawiam Cie milo ze slonecznego Gablitz, gdzie spedzam moj zalegly urlop.)
OdpowiedzUsuńNo i bardzo fajnie Ci wyszło! ;o)
OdpowiedzUsuńOjej jak pięknie!!!
OdpowiedzUsuńPodpowiedz mi jak wygląda taki wosk?Kompletnie nie wiem o czym mowa...a lakierowanie nie należy do moich ulubionych czynności...
Idę jeszcze raz się pozachwycać!
Witaj Trilli.
UsuńWosk kupilam w Castoramie, zwykly duzy sloik firmy "Starwax" na wosku pszczelim i terpentynie. Na poczatku troche smierdzi, ale za godzinke nie ma po smrodzie sladu, a po wypolerowaniu zapach zupelnie sie ulatnia a mebelek ma ladny, jedwabisty polysk. No i maluje farbami akrylowymi, a wiec nie lakieruje, a akrylem to prosta sprawa, bo mozna zetrzec mokra szmatka jak cos nie wyjdzie :)
Wiem jak bardzo takie odnawianie mebli może wciągnąć, ja mam ten komfort że nikomu nie przeszkadzam. Komoda wyszła bardzo ładnie , mam nadzieję że też jesteś zadowolona z efektów swojej pracy. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKomódka jest genialna. Dopracowałaś ją doskonale:)
OdpowiedzUsuńNo gratulacje ! Wspaniale przemalowałaś komódkę . Naprawdę jest śliczna i te uchwyty rewelacja . Działaj dalej i pokazuj :)
OdpowiedzUsuńPrzepięknie odnowiłaś tą komódkę.....może i ja coś przemaluję:)
OdpowiedzUsuńEwo, ja gdybym miala dostep do tych wszystkich cudow, do ktorych Ty masz, to chyba cale mieszkanie bym przemalowala, tzn. caly meblowy inwentarz ;) Pozdrawiam i jeszcze pytanie : Czy Pariser Plaster to to samo co unsanded Grout?
UsuńSabinko to nie to samo Plaster of Paris to gips modelowy lub budowlany.
OdpowiedzUsuńModelowy przeznaczony jest do wykonywania modeli rzezbiarskich i sztukaterii gipsowej. Schnie od 45min do 72godz.
Gips budowlany drobny przeznaczony jest do sporządzania mieszanek szpachlowych. Stosuje się wewnątrz pomieszczeń.
Schnie do 30min.
I take my hat off to YOU :) Dziekuje serdecznie za pomoc, jestes niezastapionym zrodlem wiadomosci :)
UsuńTyle wiadomości udostępniłaś i taki wielki zapał .
OdpowiedzUsuńPoproszę a parę dni wolnego , a co może dostane i biorę się za krzesła ...
Jak już ręce przestana cie boleć to przypuszczam że weźmiesz się za całą resztę mebli ..
Wyszła cudnie i wiele się nauczyłam, dziękuję za wszystkie informacje, już mam chrapkę na jakiś targ staroci:)
OdpowiedzUsuńGratulacje , roboty full( wiem bo sama niedawno robiłam witrynkę) ale efekt ekstra. Bardzo fajnie wyszły gałeczki gorące uściski pa...pa....))))
OdpowiedzUsuńJa też zdecydowanie gustuję w dużych gabarytach do odnawiania. Teraz na tapecie jest półka tv, też kupiona niedrogo. Wosk na pewno wygląda bardziej naturalnie niż lakier. Życzę kolejnych takich udanych przemian.
OdpowiedzUsuńAle się napracowałas! Ale jaki efekt! Nie ta sama komoda, a gałeczki...cudne:)
OdpowiedzUsuńŚwietna robota:)))komoda cacuszko:)))gałeczki super pomysłowe,dodają blasku ale jeszcze piękniejszy kluczyk do komódki:))))pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWyszła rewelacyjnie!!! Zupełnie inna komoda, praca z pewnością warta efektu. Teraz nie pozostaje nic innego jak się zachwycać, co niniejszym czynię.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam gorąco:))
Piekna komódka,,wiem ile to pracy kosztuje
OdpowiedzUsuńI tak z Brzydkiego Kaczątka.... Jest cudna i nie wierzę, że pierwszy raz takie coś robiłaś, bo efekt niesamowity. Pozdrawiam cieplutko Aśka:)
OdpowiedzUsuńWykonałaś naprawdę piękną pracę! Ja tez odnawiam czasami meble i wiem co to ból w nadgarstkach po szlifowaniu. Ale jesteś dzielna, bo efekt rewelacyjny! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNieziemsko wygląda Twoja komoda. Nie wiem czy odważyłabym się podjąć taką przemianę:)
OdpowiedzUsuńefekt wynagradza wkład pracy :) po prostu super :)
OdpowiedzUsuńświetny mebelek Ci wyszedł:) Widać, że włożyłaś dużo pracy ale efekt jest naprawdę rewelacyjny!!!Pozdrawiam Ala
OdpowiedzUsuńSuper :) Natchnęło mnie do takiej pracy też
OdpowiedzUsuńPięknie Ci wyszło, nie to co moje zmatnowane meble ;-)))
OdpowiedzUsuń