piątek, 25 marca 2011

Spotkanie z Alicją czyli bigos prezentowo-tkaninowo-porcelanowy

















Zaczynam od spotkania z blogową koleżanką, którą przez przypadek poznałam i jak się w krótce okazało mieszkamy w tym samym mieście. Oczywiście takiej okazji przepuścić nie można, bo ile z nas ma takie szczęście ?!
Alicję poznałam od razu, wystarczyło jedno spojrzenie i wiedziałam że to ona. Przegadałyśmy całą godzinę, przed pójściem do pracy, w miłej greckiej restauracji. Miałyśmy sobie tyle do powiedzenia że po rozmowie chyba pozostał jeszcze większy niedosyt niż przed. Mamy jednak nadzieję że już niedługo to sobie odbijemy.
Dostałam przewspaniałe prezenty, całą, własnoręcznie uszytą torbę, pełną cudów, aż mi było głupio, bo ja co prawda też miałam drobnostke dla niej, ale jak mówię to była naprawdę drobnostka. Oj trzeba będzie się rewanżować, a że u mnie w domu cały czas trwa produkcja to jak się o tym przysłowiowym szewcu mówi-że chodzi bez butów, tak właśnie mam i ja, robię i robię a później wszystko porozdaję dookoła i sama zostaję z gołymi rękami.
Chyba od dzisiaj zacznę produkcję na własny użytek i sprawię sobie taką szafkę z prezentami. Bo to przecież wygodne kiedy w nawet najbardziej niespodziewanych sytuacjach ma się coś pod ręką.


Oj będzie się działo (szyło)...zaopatrzona w nowe tkaniny mogę sobie pofolgować, tylko dlaczego do każdego metra materiału nie dodaje się automatycznie równowartość czasu :) ???














Wiem, wiem, zalała nas moda skandynawska, wszystko w szarzyznach i bielach. Ja też co prawda jestem zwolenniczką tego stylu, ale całość nie musi się koniecznie mieścić w kręgu biało-kremowo-szarych barw.
Kocham kolory, kocham kiedy są gustownie ułożone, kiedy uzupełniają się na wzajem. Kiedy struktury tkanin, tapet, wzory mebli dają orginalną całość, która świadczy o fantazji właściciela. Bo fantazja to chyba klucz do niekonwencjonalnych rozwiązań architektury wnętrz.
Mięszanina hypermodnych wnętrz doskonale jednoczy się z tu i tam ustawionymi starymi meblami, które w tym wypadku spełniają rolę nie tylko użytkową ale przede wszystkim dekoracyjną.
Jeżeli o kolory chodzi, to najlepszą nauczycielką jest matka natura, wystarczy spojrzeć na kwitnący ogród, nadmorską plażę, orientalny bazar z przyprawami a korzystając z raz zapamiętanej palety barw, nigdy nie popełnimy stylowo-wnętrzarskiej gafy.
Zdjęcia z książki "Osborne & Little Style", autor Jackie Cole.
Fantastycznie ilustrowana i chyba jedna z najpiękniejszych wnętrzarskich lektur jaką dane mi było obejrzeć.












































Teraz temat kolejny i już ostatni, zdobyczna porcelana. Za grosze kupiłam w moim sklepiku ze starociami dwa półmiski, pięknie malowane, pozłacane i z prześlicznym wytłaczanym wzorem. Pobuszowałam bo necie i jak się okazało są to rzeczy wartościowe. Z tyłu na dnie jest bowiem znak manufaktury, która za cesarstwa Austro-Węgierskiego znajdowała się na terenach obecnych Czech. Fabryka porcelany działała w latach 1890 do 1939. Nie udało mi się ustalić jak stare są te dwa półmiski, ale tak na chłopski rozum mają z całą pewnością ponad 70 lat a może i 100 w zależności od produkcji.

Miłego, spokojnego i owocnego weekendu Wam życzę, wasza savannah :)

8 komentarzy:

  1. Sabinko,rewelacyjne polmiski upolowalas..delikatny rysunek i sama porcelana tez wyglada na bardzo delikatna..no i te tkaninki..sliczniusie..tylko pytanie..co ty bedziesz z nich szyc?..ale to juz twoja tajemnica...i zapewne kiedys tam zaskoczysz nas na blogu czyms niespotykanym...zycze milego wochenende.Buzki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękne tkaninki widzę :) Tak,zdecydowanie do każdego materiału powinni dawać gratis czas ;))
    Piękna porcelana :)

    OdpowiedzUsuń
  3. porcelana jest piękna aż zazdrość bierze normalnie:)))) A te wnętrza spowodowały że chyba zacznę szukać tą książkę! Niesamowite pokoje, coś bym chciała z tego zrealizować u siebie, mrrr :)))

    OdpowiedzUsuń
  4. no to się dzisiaj nagadałaś : spotkanie, prezenty, książka z ciekawymi wnętrzami i te śliczne upolowane półmiski ... Nie ma czasu na nudę , tyyyle się dzieje, Pozdrawiam Bajka

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja też jestem zwolenniczką kolorów, ale wiadomo, że harmonijnie dobranych i połączonych ze sobą :)) We wnętrzach lubię bazę zupełnie neutralną - właśnie biało - szarą - a do tego co sezon nowe kolory :)) Pozdrawiam, nadrabiając zaległości blogowe :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiesz Sabinko...Zazdroszcze Ci tej Kolezanki, ktora mieszka w Twoim miescie.....Ja moge o swoich "wynaturzeniach" "pogadac" w zasadzie tylko tu, w necie.....
    Polmiski, to biale kruki (wiem, ze to okreslenie nie odnosi sie do porcelany ale z upodobaniem maniackim wszedzie je stosuje;-))))
    Firma Osbourn & Son jest mi znana....Oni nie produkuja, Oni TWORZA przecudne tkaniny tapicerskie, zaslonowe i dekoracyjne.....mam cos tam od Nich i wciaz zachwyca mnie jakosc produktow tej marki.....Nie mialam pojecia, ze jest tez ksiazka. Dziekuje Sabinko:-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Leider verstehe ich nicht alles, trotz (oder gerade wegen?) des Übersetzers.
    Schöne Stoffe und ein schönes Buch!
    Ein schönes Wochenende und liebe Grüße von Luna

    OdpowiedzUsuń
  8. Cieszę się ,że spotkałaś bratnią duszę i to tak blisko bo w tym samym mieście , jednak internet ma swoje dobre strony .
    Zakupiłaś prześliczne materiały ten w poziomki podoba mi się najbardziej , już bym chciała zobaczyć co z nich uszyłaś .
    Zgadzam się ,że kolory są potrzebne w życiu codziennym tzn. kolory żywe , jasne , energetyczne .Po zimie jestem zmęczona tą szarzyzną wszyscy chodzą w szaro- czarnych -brązowych ubraniach przez co wydają się jednakowi i nieciekawi .
    życzę Ci miłej pracy, spokoju i czasu , którego tak brakuje -pozdrawiam Yrsa

    OdpowiedzUsuń