Właściwie to biegłam w sobotnie przedpołudnie do piekarni po bułki na śniadanie i jakież było moje zdziwienie gdy na głównej ulicy wpadłam w tumult "pchlego targu". Zapominając o całym świecie ruszyłam na poszukiwanie skarbów. Wyniki moich poszukiwań zamieszczam tutaj z nadzieją że i Wam przypadną do gustu
Oj, nawet mnie nie denerwuj takimi widokami , Kochana! !!!:) U mnie las , las las i jeszcze raz las...
OdpowiedzUsuńTen różany zestawik te' a 'te jest uroczy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
buuuu!!! uwielbiam patrzeć na takie rzeczy ale zdjęcia otwierają mi się tylko w 1/3 wysokości :-((((((((
OdpowiedzUsuńNo to miałaś szczęście!Zakupy śliczne!Mnie najbardziej podobają się kielichy- puchary:O)!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
J:O)
Ależ zdobycze, ach!! :)) A i aniołeczek poniżej też cudny, bardzo mi się podoba. Jak możesz to powiedz mi co to za narzuta czy serweta, na której ta anielica sobie siedzi? Widzę tam coś cudownego, co mi się marzy, łączone z kawałków szydełkowych, prawda? :))
OdpowiedzUsuńSzkoda ,że nie możemy wybrać się razem na pchli targ , ja w takich miejscach czuję się trochę zagubiona , a czasem zszokowana - czego tam nie ma ??? Filiżanka z różami , chciałabym taką mieć , puchar też niczego sobie .Pozdrawiam Yrsa
OdpowiedzUsuńAleż farciara z Ciebie...te puchary są wyśmienite!!!Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńZdobyczne cieszą nas chyba najbardziej.
OdpowiedzUsuńwspaniałe zdobycze i fantastyczne fotki!
OdpowiedzUsuń